II
- Babciu wróciłam! - krzyknęłam wchodząc do domu po szkole.
Moi
rodzice kilka lat temu zginęli w wypadku samochodowym. Od tego czasu
mieszkałam z babcią. Mój starszy brat przebywał za granicą ale szczerze
powiedziawszy nie miałam ochoty nawet o nim myśleć. Nienawidziłam go,
ale to długa historia. - Babciu?! - zawołałam ponownie gdy nie
usłyszałam odpowiedzi. Rzuciłam torbę na podłogę i pobiegłam do kuchni.
Babcia leżała na podłodze. - O Boże...
Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po karetkę.
Dwadzieścia
minut później patrzyłam jak sanitariusze okrywają ciało babci
czarną płachtą i wkładają je na noszach do karetki. Łzy
zamazały mi widoczność, ale nawet nie próbowałam ich wytrzeć.
Jeden z lekarzy obiecał, że przyśle kogoś z krewnych aby ze mną
zamieszkał. Bo niby nie miałam jeszcze osiemnastu lat i nie mogłam
mieszkać sama. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało.
Jeszcze wczoraj wieczorem rozmawiałyśmy o wyprowadzce z tego domu i
zaczęcia od nowa gdzie indziej. Teraz nie było na to szans.
O
dwudziestej zadzwonił telefon.
- Halo?
- spytałam.
- Najszczersze
kondolencje. - rozległ się głos w słuchawce.
- Kim
jesteś? - Nie mogłam uwierzyć, że wieść tak szybko się
rozniosła.
- Twojej
babci ta informacja się nie przydała. - powiedział. Wtedy dotarło
do mnie co się tak naprawdę stało.
- Co
jej zrobiłeś?!
- Ja?
Nic! - zaśmiał się.
- Gadaj!
- Następnym
razem nie radzę pić herbaty. - Rozłączył się, a ja natychmiast
odłożyłam telefon i zbiegłam po schodach do kuchni.
Faktycznie.
Na blacie stał kubek z herbatą. Powąchałam ją, strasznie
śmierdziała. Otworzyłam szafkę nad kuchenką i wyjęłam słoiczek
w którym babcia trzymała herbatę. Ta również nie pachniała
normalnie. Spojrzałam na spód wieczka i aż upuściłam słoik.
Napis głosił „Miłych snów”. To na pewno nie była herbata
babci! Natychmiast zadzwoniłam do Eleny.
- Halo?
- spytała.
- To
ja. Mogłabyś do mnie podjechać? - starałam się opanować
drżenie głosu.
- Jasne,
coś się stało?
- To
nie rozmowa na telefon.
- Będę
za kwadrans.
- Dziękuję.
Rozłączyłam
się i pociągnęłam nosem, spoglądając w okno. Nagle jakaś
postać odbiła się od niego zostawiając po sobie stróżkę krwi.
- Co
jest? - mruknęłam do siebie przerażona.
Złapałam
nóż kuchenny i otworzyłam drzwi frontowe. W tej samej chwili ktoś
uciekł z mojego podwórka. Kaptur spadł mu z głowy a ja ujrzałam
długiego blond warkocza. Usłyszałam jęk i podbiegłam do okna w
które wcześniej ktoś uderzył. Nie mogłam uwierzyć, może mi się
wydawało bo było ciemno, a może nie, ale widziałam go. Właściciel
Niebieskich Oczu leżał właśnie pod moim oknem a z głowy leciała
mu krew. Przyklękłam i obejrzałam ranę. Nie było aż tak źle.
Delikatnie nim potrząsnęłam, otworzył oczy i widać było, że
widząc mnie odetchnął z ulgą. Może ucieszył się, że to ja a
nie napastnik. Nie wiem. Pomogłam mu wstać i wprowadziłam go do
środka. Kazałam mu położyć się na kanapie i poszłam po
apteczkę. Po chwili wróciłam do salonu i zajęłam się opatrywaniem rany
chłopaka.
- Wolałabym
nie wzywać karetki. - mruknęłam - Już raz tu dzisiaj byli. -
głos mi się załamał. Chłopak uniósł brwi. Pokręciłam głową
przekazując, że wolę o tym nie rozmawiać. Wzruszył ramionami. -
A co ty tak właściwie robiłeś na moim oknie, że tak powiem? -
spytałam nagle, zawiązując bandaż.
Chłopak
zerwał się z kanapy i przygwoździł mnie do ściany kładąc ręce po obu stronach mojej głowy .
Wytrzeszczyłam oczy.
- Ile
widziałaś? - odezwał się, chyba pierwszy raz w mojej obecności.
- Wystarczająco.
Myjesz mi okna. - powiedziałam.
- Nie
bawi mnie to. - Hipnotyzował mnie swoim niezwykle niebieskim
spojrzeniem, a przydługa grzywka opadała mu na oczy.
- No
zobacz, mnie też. - sarknęłam – Co robiłeś na moim podwórku?
Z kim się biłeś? Dałeś się pokonać dziewczynie?
- Skąd
pomysł, że to była dziewczyna?
- Widziałam
warkocz.
Westchnął
i wolą ręką przeczesał włosy.
- Ktoś
jeszcze tu jest? - zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego ile
bólu zadał mi tym pytaniem. Łzy zakręciły mi się w oczach. -
Co się stało?
- Dziś...
Zabito moją babcię. - Chłopak odsunął się od mnie i przejechał
rękami po twarzy. - Znalazłam w kuchni, herbatę która
śmierdziała i jeszcze napis „Miłych Snów”... - Załamał mi
się głos.
- Tym
razem posunął się za daleko... - mruknął bardziej do siebie niż
do mnie. - Pokaż mi tę herbatę.
Zaprowadziłam
go do kuchni i wskazałam palcem kubek i stojący obok niego słoik.
Uchylił wieczko, przeczytał napis i powąchał zawartość.
- Będzie
ci to potrzebne? - spytał zakręcając słoik. Pokręciłam głową.
- Weź.
- Dowiem
się co to i jak zabito twoją babcię.
- Nie
musisz, poradzę sobie.
- Muszę.
Jestem w to zamieszany o wiele bardziej niż ci się wydaje. -
Westchnął.
Rozległ
się dzwonek do drzwi.
- Kto
to? - zapytał.
- To
pewnie moja przyjaciółka, zadzwoniłam do niej gdy znalazłam tą
herbatę...
Przez
to całe zamieszanie zupełnie zapomniałam o telefonie do Eleny.
Schował
słoik w kieszeń kurtki i uchylił to samo okno o które wcześniej
się odbił.
- Będziemy
w kontakcie. - powiedział i już go nie było.
- Nie
mam twojego numeru.... - mruknęłam pod nosem. Ponownie zabrzmiał
dzwonek więc poszłam otworzyć drzwi, lecz nikogo tam nie było.
Znalazłam na klamce zwiniętą karteczkę. Rozwinęłam ją, treść
głosiła:
„Powiedz
Nathanowi, że dziś miał szczęście. Następnym razem może nie
skończyć się tylko na kilku siniakach. Mam twoją kumpelę. Powiedz mi: czy ona również pija herbatę?”
* Okay, jestem niefajna. Przerwałam w takim momencie 3:D. Rozdział krótki, ale jak mnie zabijecie to następnego nie dodam! XD
Dziękuję za prawie 200 wejść i tyle pozytywnych komentarzy <3 Nie spodziewałam się, aż takiej aktywności, bo blog ma dopiero 4 dni! Kocham was, kocham, kocham! Next już 7 lipca :) Co poniektórych odsyłam tu ----------> KALENDARZ <------------ Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem również pojawi się masa komentarzy :)
CO DO POCZĄTKU KOŃCA:
Informuję was, że pod postem Number Twelve [klik] brakuje już tylko jednego komentarza do następnej notki za co WOW - podziw od Savi O.O - wyrabiacie się miśki. <3
PS Mam nadzieję, że jednak nie poprzestaniecie na tym jednym komentarzu tylko dlatego żeby ukazał się nowy rozdział :D
*Wszystkie użyte do tej pory gify pochodzą z serialu "Pretty Little Liars - Słodkie Kłamstewka" a naszą główną bohaterkę odgrywa serialowa Aria Montgomery - Lucy Hale <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Lucy Hale ♥♥... Zajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
LA.
Mega fajny rozdział. Z niecierpliwością czekam na next. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerio?Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i tak jesteś niefajna,bo przerwałaś w takim momencie :D No ale trudno...Czekam na 7 lipca :)
OdpowiedzUsuńJestes niefajna ale na szczescie czytam archiwum wiec czekaja na mnie kolejne odcinki :-) :-) co do tego...trzyma w napieciu cos czujeze ta osoba z warkoczem byla mezczyzna xD
OdpowiedzUsuń