Muzyka






poniedziałek, 7 lipca 2014

III


UWAGA NOTKA NIEODPOWIEDNIA DLA LUDZI O SŁABYCH NERWACH!



III


 Rozdział dedykuję Leili Angel, Vivian i Ani R :) za motywujące komentarze ;)


            Tej nocy nie mogłam zasnąć, bałam się. Dawno leżałam już w łóżku w piżamie i gapiłam się w sufit, gdy nagle usłyszałam głośną muzykę. Zeskoczyłam z łóżka i zbiegłam na dół po schodach. Światła się paliły, na podłodze leżał magnetofon a mój brat obściskiwał się z jakąś dziunią na stole. Czyżby przyjechał ze mną zamieszkać? Błagam nie! Kopnęłam magnetofon który rozleciał się na kilka części i natychmiast przestał grać. Jordan oderwał się od blondynki i spojrzał na mnie. Podparłam się pod boki.
      - Nie przyszło wam do głowy, że może ktoś śpi? - spojrzałam w niezwykle rozszerzone źrenice brata. Znowu coś brał.
      - Nie przyszło ci do głowy, że właśnie jestem zajęty? - przedrzeźniał mnie.
      - Wparowujesz tu jak do siebie, budzisz mnie i może teraz jeszcze zamierzasz przelecieć tą laskę na moim stole?!
Natychmiast się do mnie zbliżył. Blond włosy miał w nieładzie, brązowe oczy były podkrążone, źrenice rozszerzone a białka przekrwione. Koszulę miał brudną i wymiętą, a spodnie w niektórych miejscach podarte. Buty nie miały sznurówek, były brudne i pozdzierane. Wyglądał jak bezdomny, którym chyba zresztą był. Zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Upadłam na podłogę i złapałam się za policzek, sycząc z bólu. Kilka razy kopnął mnie w brzuch, a ja pożałowałam, że w dzieciństwie namówiłam go na treningi piłki nożnej. Łzy popłynęły mi z oczu. Próbowałam złapać oddech, ale Jordan nadal się na mnie wyżywał. Zawsze był agresywny. Między innymi dlatego babcia wyrzuciła go z domu trzy lata temu. Od tamtej pory nic a nic się nie zmienił. Podniósł kryształową lampkę nocną i już miał uderzyć, ale nagle dziewczyna stanęła między mną, a nim.
      - Zabijesz ją. - powiedziała piskliwym głosem.
      - Trudno. - powiedział i odepchnął ją na bok. Blondynka osunęła się po ścianie.
Nie znałam jej, ale zrobiło mi się jej szkoda. Próbowała mnie tylko ratować. To ja posunęłam się za daleko. Powinnam znać mojego brata na tyle dobrze, aby wiedzieć kiedy się wycofać. Opuścił lampkę, kopnął mnie w twarz i jednym ruchem podniósł dziewczynę z podłogi, przerzucając ją sobie przez ramię. - Jakbyś mnie szukała to będziemy razem w lesie. - zaśmiał się i trzasnął drzwiami.
      - Już lecę cię szukać śmieciu... - sapnęłam, złapałam się za brzuch i wyplułam strużkę krwi.


* Jakiś czas później *

Ocknęłam się. Na dworze zaczęło już świtać. Zapewne było późno. Lub wcześnie. Oj wiecie o co chodzi... Musiałam zemdleć. Spróbowałam się ruszyć ale wszystko mnie bolało, telefon zostawiłam na górze, a w domu byłam sama. Zamknęłam oczy i stwierdziłam, że poczekam, aż ktoś tu przyjdzie. Marne szanse, ale to zawsze coś.



***

    Miał zamiar porozmawiać z nią w szkole, lub po lekcjach ale nie mógł jej znaleźć. Tak jak poprzedniego dnia wkradł się na jakiś wykład ale tam też jej nie było. Niby to nic takiego, prawda? Mogła się źle poczuć, ale po ostatnich wydarzeniach nie mógł się pozbyć wrażenia, że ktoś się do jej złego samopoczucia przyczynił. Podczas lunchu nie widział jej w miejscu gdzie zwykle siadała. Podszedł do stolika i zagadnął jej przyjaciela.
      - Hej, gdzie ta dziewczyna co zwykle z wami siedzi? - zapytał. Brunet spojrzał na niego jak na niedorozwiniętego.
      - Chodzi ci o Dru, tak?
      - Właśnie. - potaknął.
      - Tu jej niema. - Wzruszył ramionami chłopak w dziwacznej koszuli.
Brunet zagryzł zęby. Ten chłopak powoli działał mu na nerwy.
      - To przecież sam widzę. - powiedział. - Nie pytam się ciebie gdzie jej niema, tylko gdzie jest.
      - A co ja wróżka? - odparł tamten.
Niebiesko Oki złapał go za koszulę tak mocno, że aż mu guziki zabrzęczały.
      - Słuchaj koleś. - Ściszył głos. - Zaczynasz mi działać na nerwy. Gdzie ona jest?
      - Nie wiem. Pewnie w domu. - powiedział.
      - Adres?! - warknął.
      - Champlle Street 27!
Brunet puścił go i skierował się do drzwi.
      - Nie można tak było od razu? - rzucił na odchodne i trzasnął drzwiami.

*Dziesięć minut później*

Zszedł z motoru, podszedł na werandę i zapukał. Żadnego odzewu. Wytężył słuch. Musiała tam być. Gwałtownie szarpnął za klamkę, a ta po chwili ustąpiła. Wszedł do salonu. Na podłodze leżał zepsuty magnetofon, a obok niego nieprzytomna dziewczyna. Przykląkł przy niej i odgarnął jej ciemne włosy z twarzy. Pod okiem rozlewał się ogromny siniak, bluzkę i ręce miała we krwi. Delikatnie przeniósł ją na kanapę i podwinął bluzkę, rana nie była głęboka ale okropnie poobijana. Zakrył dziewczynę kocem i poszedł do kuchni poszukać czegoś co nadało by się na opatrunek. W międzyczasie rozmyślał nad tym co mogło się stać. Postanowił zapytać brunetkę przy najbliższej okazji. Zaparzył herbatę, wziął apteczkę i wrócił do salonu. 
- Co tu robisz? - spytała Dru, delikatnie podpierając się na łokciach aby spojrzeć mu w oczy. Podał jej herbatę.
- Szukałem cię ale nie przyszłaś do szkoły, więc zagadnąłem tego świra.. - Dziewczyna zmarszczyła brwi. - No tego co z nim siedzisz na stołówce i..
- To nie jest świr, tylko mój przyjaciel. I ma na imię George.
- Nieważne. W każdym bądź razie; powiedział, że pewnie jesteś w domu. To jestem.
Pokiwała głową i wypiła łyk gorącej jeszcze herbaty.
- Po co mnie szukałeś?
- Chciałem z tobą uzgodnić co dokładnie się stało z twoją... - Przerwała mu ruchem ręki.
- Nie kończ. 
Nagle coś sobie przypomniał.
- Co ci się stało? - spytał. Spojrzała na niego nieprzytomnie. - Znalazłem cię na podłodze, nieprzytomną i poobijaną.
- A to... nic takiego. - Odwróciła wzrok.
- Dru mów co się stało. - powiedział bardziej stanowczo.
- Skąd znasz moje imię? - Zmieniła temat. Spojrzał na nią wyczekująco. Westchnęła, odstawiła herbatę na stoliczek i okryła się kocem. - Kiedy byłam mała, moi rodzice zginęli w wypadku. Nawet za bardzo ich nie pamiętam... Zostałam sama z bratem. Babcia od strony taty zgodziła się nas przygarnąć, ponieważ i tak mieszkała sama i brakowało jej towarzystwa. Nie było źle, do czasu gdy mój brat skończył osiemnaście lat. Zaczął pić, palić i brać używki. Babcia nie mogła nic z tym zrobić bo w końcu był pełnoletni. Pewnego razu nie wytrzymała i wyrzuciła go z domu. Z tego co wiem wyjechał za granicę i przez trzy lata nie dawał znaku życia, W sumie, nie przeszkadzało nam to. Byłyśmy szczęśliwe, myślałyśmy o przeprowadzce... aż do wczoraj. - Otarła łzy rękawem. - Kiedy wróciłam ze szkoły znalazłam ją w kuchni na podłodze. Zadzwoniłam po karetkę, ale było już za późno. Z tego co powiedział lekarz wynikało, że nie żyła już kilka godzin. Potem zadzwonił telefon, odebrałam. Dzwonił jakiś facet, Nie przedstawił się, powiedział, że mojej babci nie przydała się informacja o tym kim jest, powiedział żebym nie piła herbaty i się rozłączył. Natychmiast zbiegłam do kuchni i zadzwoniłam po przyjaciółkę. Potem usłyszałam hałas na podwórku, złapałam nóż kuchenny i znalazłam ciebie. Kiedy wychodziłeś zadzwonił dzwonek, pamiętasz? Poszłam otworzyć drzwi myśląc, że to Elena ale nie było jej tam. Na wycieraczce leżała kartka z groźbą. Nie wiedziałam co mam robić, ani do kogo dzwonić... Poszłam na górę i położyłam się ale nie mogłam zasnąć. Późno w nocy usłyszałam muzykę, więc zbiegłam na dół. Zobaczyłam mojego brata z jakąś blondynką. Zaczęłam się z nim kłócić o to co tu robi. Zdenerwował się i zaczął mnie bić, zabiłby mnie gdyby nie ta dziewczyna. Kiedy wychodził powiedział, że idzie do lasu. Potem chyba zemdlałam, a kiedy się obudziłam zobaczyłam ciebie.
Chłopak przejechał rękami po twarzy i zmierzwił włosy. On również dużo w życiu przeszedł, ale żeby aż tyle?
- To wszystko?
Skinęła głową. Poszedł do kuchni, wyjął z zamrażarki lód w woreczku i przyniósł go dziewczynie.
- Dzięki. - powiedziała i przyłożyła lód do ogromnego siniaka na twarzy. - Mogę cię o coś spytać?
- Czemu nie. - odpowiedział po chwili namysłu.
- Będąc w szkole, codziennie widywałam cię na stołówce, ale nigdy na lekcjach. Dlaczego? - Wbiła w niego wzrok. - I czy to wiąże się z faktem, że jesteś w moją historię zamieszany bardziej niż myślę? - zapytała, cytując go.
- To długa historia.. - próbował zmienić temat.
- Moja też była długa. Nigdzie mi się nie spieszy.
Już otwierał usta, aby coś jej wyjaśnić ( co prawda pomijając większość faktów ) kiedy nagle rolety w oknach poopadały. Usłyszeli już tylko dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach i kroki w przedpokoju. Przerażona dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy, które nawet w ciemnościach były niezwykle niebieskie. Szybko podniósł ją na ręce, a ona wtuliła się w jego tors nie chcąc spaść. Podbiegł do tylnego wyjścia i kopniakiem wyważył drzwi wybiegając z nią na dwór.
   Był już późny listopad i bardzo szybko robiło się ciemno. Ruszyli do lasu za domem.




* Cóż, poznaliście brata Dru - Jordana od tej gorszej strony ( co z tego, że ma dwie gorsze? )
Dowiedzieliście się ciut więcej o Dru i troszkę lepiej poznaliście Nathana :) Jak na razie nie powiem gdzie jest Elena, co to za osoba z warkoczem ani kto wszedł do domu babci Dru ;) możecie się po zastanawiać, daję waszej wyobraźni duże pole do popisu. Troszkę się zawiodłam bo pod ostatnim rozdziałem były tylko trzy komentarze, no ale "Nie od razu Kraków zbudowano" nie? Mam nadzieję, że jednak mnie nie opuściliście a jedynie nie widzieliście notki ;)

JESZCZE TYLKO JEDEN KOMENTARZ DZIELI WAS OD NOWEJ NOTKI NA POCZĄTKU KOŃCA :0 ( nieźle ;))

Pozdrawiam.

NEXT JUŻ 10 LIPCA :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ










5 komentarzy:

  1. Nathan♥♥ Dzięki za dedyk. Fajny rozdział. Życzę weny.
    LA.

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowity rozdział. Nie mogę się doczekać nowego. Pozdrawiam

    PS: Dziękuję za dedyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie!! Już nie mogłam wytrzymać.
    Ach...Czytam jak Dru i Nathan rozmawiają za sobą i od razu moje kąciki ust unoszą się do góry.Nic nie poradzę :D
    Jeśli chodzi o jej brata-świnia,dureń,dupek itd. itp. :)
    Czekam na next ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. KIEDY DODASZ NOWY ROZDZIAŁ!! JEST JUŻ 10!! JA CZEKAM NA NEXT
    Pozdrawiam
    Zniecierpliwiona LA.

    OdpowiedzUsuń
  5. I zostawil motor?Mogl pobiec po motor z nia :-) kurde to wciaga :-)

    OdpowiedzUsuń